Bestsellerowe książki to często wymarzone scenariusze kinowych hitów. Niejedna powieść doczekała się filmowej adaptacji stając się kasowym przebojem – wystarczy spojrzeć na sagę Tolkiena, serię o Harrym Potterze, czy przygody agenta Jej Królewskiej Mości Jamesa Bonda. Na marginesie, seria o przygodach Jamesa Bonda, pomimo śmierci jej twórcy nadal się rozwija. W kwietniu ogłoszono, że kolejny autor – William Boyd – podjął się kontynuacji spuścizny po Ianie Flemingu. Nowa książka powstanie z okazji 60. rocznicy napisania Casino Royale pierwszej części o Agencie 007, natomiast w zeszłym roku wydano Carte Blanche pióra Jeffery’a Deavera.
Podobną popularnością – może niekoniecznie wśród widzów, ale na pewno wśród reżyserów – są szkolne lektury. Hitami może nie zostaną, ale każdy producent wie, że będzie miał zapewnione pełne sale spędzonych nierzadko „przymusem” uczniów. A czasem filmowe adaptacje są jedynym źródłem wiedzy uczniów na temat nudnej lektury (ręka do góry, kto przeczytał całe Nad Niemnem).
Często zdarza się, że film przerasta popularnością i rozgłosem książkowy pierwowzór. Tu jednak pojawia się pytanie, na ile wierne są, mogą i powinny być ekranizacje. Nie cichnie spór między zwolennikami swobodnej interpretacji i luźnych nawiązań z zachowaniem tylko najważniejszych postaci i wydarzeń, a tradycjonalistami, którzy oczekują dosłownego przełożenia książki. Taki spór wywołał, między innymi popularny ostatnio serial Gra o Tron, będący adaptacją cyklu Pieśń Lodu i Ognia George’a R. R. Martina. W serialu pominięto część wątków i można go uznać za dość luźną adaptację, za co krytykuje go część czytelników.
Pingback: E-booki, audiobooki - technologia w książkach. | Poczytalny.pl