Długie jesienne wieczory dają możliwość poobcowania z ciekawą literaturą. I gdy tak dumamy, nic nie robiąc, przypominamy sobie co czytaliśmy ćwierć wieku temu, a może i dawniej. Ty sposobem nasunęła mi się myśl by zanurzyć się w nostalgii i powspominać, co to się dawniej czytało.
Przede mną leży wspaniała książka Karola Olgierda Borchardta Krążownik spod Somosierry. Autor opowiada w niej o trudnej a wspaniałej pracy na statku. W zasadzie jest to druga część do książki pt. Znaczy kapitan. Obie części można czytać dniami i nocami. Akcja opowieści rozpoczyna się w II RP i zahacza o II wojnę światową. A sam bohater opowiada o jakże swoim barwnym życiu, co dodaje tylko pikanterii historii. Wszak nie ma to, jak poczytać wspomnienia będącego naocznym świadkiem tamtych lat.
Innym tytułem z mojej młodości jest Boso ale w ostrogach Stanisława Grzesiuka. Warszawa lat 30-tych. Cwaniacy, złodzieje, imprezy i światek dawnej stolicy został opisany przez Grzesiuka bez kompleksów. Jego hart ducha i cwaniactwo pozwoliło mu przeżyć obozy koncentracyjne, gdzie trafił w czasie okupacji. Świetna lektura!!! A dopełnieniem jest Pięć lat kacetu. Życie w obozie…
I jeszcze o jednej, ba o kilu książkach, które kiedyś zaczytałem . Wszystkie części o przygodach Tomka Wilmowskiego. Piękne i do czytania i od ucznia po dziadka. Alfred Szklarski stworzył powieść pokoleniową. Było jeszcze więcej, ale to właśnie te tytuły wywarły na mnie duże wrażenie i zapisały się na stałe w pamięci. Cóż? Można się ze mną nie zgodzić, ale poczytać warto. A na Tobie czytelniku, jakie tytuły zrobiły wrażenie?
Poleca zatopiony w mgiełce nostalgii „filozof poczytalny”.